Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 7 ,, Pragnienia Itachiego"

**** Itachi
Wracam do domu w pewnym sensie zadowolony ale zaniepokoiło mnie zachowanie mojego ototo... Wreszcie mu powiedziałem że Naru chan jest mój....
Wchodze zadowolony do domu i od razu przytulam blondynka z wielkim usmiechem
-Wstałeś już Naru chan? - pocałowałem go w czoło na co on sie zarumienił
-H..Hai... Obudził mnie dzwonek telefonu... Dzwoniłeś do mnie?- patrzy na mnie..
Awww kocham te oczy...
Nic nie mówić po prostu ująłem jego twarz w dłonie i pocałowałem. Chłopak od razu zaczął oddawac pocałunek.
Przerwałem go
- Kto taki dzwonił?
-N..Nie wiem jakiś nieznany numer... Jak odebrałem uslyszałem tylko chan i ktoś sie rozłączył - uśmiechnął sie pogodnie
Dla tego uśmiechu oddałbym życie... Gdyby tylko wiecznie był taki szczęsliwy...
-Obiecałeś mi coś Itachi kun!- krzyknął zbulwersowany na co sie zaśmiałem
-Co takiego?
Zamilkł leczy po chwili z promiennym rumieńcem mruknął
-N..no seks...
Słodki.... Nie miałem już siły sie powstrzymać...
Wpiłem sie w te słodkie.. pełne... cudowne usta, jednakże byłem również delikatny.
Jeździłem dłońmi po jego biodrach...Cudownym tyłeczku...
Rozpłyne sie zaraz!... Już nie moge sie doczekać... nie poczekałem... od razu włożylem w niego dwa palce całując go po szyi i obojczyku... Jeden jęk... Ten jęk rozpalił wszystkie moje zmysły...
Ruszałem palcami opierajac głowe o jego ramie... po chwili odezwałem sie
-N..Nie moge już dłużej wytrzymać Naru chan....- zdjąłem z niego szybko spodnie i bielizne, rozdarłem także jego koszulke
Naruto zrobił jednak najmniej oczekiwaną czynność jakiej sie spodziewałem...Przytulił mnie...
Teraz już nic mnie nie powstrzymywało...
Zdjąłem z siebie dolną część garderoby...
Jeden impuls....
-> kolejnym pocałunkiem...
ogień rozpalający moje ciało
-> nie zdolny do ugaszenia...
Było tak blisko....
-> Weschnnięcie
ta jedna okrutna chwila...
-> Głupi Ototo...
I wszystko sie skończyło...
Drzwi od naszego domu zostały otwarte z hukiem. Za probi naszego domu wszedł nikt inny jak mój brat... Sasuke...
Ubrałem sie szybko...
-Sasuke?!- krzyknałem podnosząc sie i zakrywajac przestraszonego blondyna kocem
-Gdzie jest Naruto?!- warknął wściekły
- A co cie gdzie jest MÓJ Naru chan?!-podkreśliłem słowo mój...
Zaśmiał sie otwarcie... O co mu chodzi...
-Twój? Nie rozśmieszaj mnie aniki...
Patrzyłem na niego nie rozumiejąc...
O co chodzi?
Co ototo tutaj robi...?
Czego chce?
Czy on specjalnie.... Przerwał tą chwile?
-On nadal jest mój Itachi.... A przeszedłem tutaj... By odebrać moją własność...
***** Sasuke
Zgniotłem zdjecie i z powazną miną szybko wstałem...
Nie pozwole by niegdyś mój kochanek io pięknych oczach został zabrany przez mojego brata...
-Naruto jest mój...- warknąłem i od razu pojechałem do jego domu...
Niegdyś naszego...
Stoje pod drzwiami... Tyle miłych wspomnien...
Od razu przypomniał mi sie jego śmiech....
Chce go znów usłyszeć...
I jego radosne wołanie ~Sasu chan....
Wchodze bez pukania do domu... Itachi dotykał mojego...
Mojego Naru chan...
-Gdzie jest Naruto?!- warknąłem wściekły
Chciałem go zobaczyć...
 - A co cie gdzie jest MÓJ Naru chan?!- ból...
Ból który dotknął i przeszywał moje serce...
Zasmiałem sie z goryczy...
-Twój? Nie rozśmieszaj mnie aniki...- spojrzałem na niego uspokajając sie...
Jestem tu dla jednego człowieka...
-> Blondy włosy przypominajace słońce...
Który jako pierwszy skradł moje serce
-> jako ostatni...
-On nadal jest mój Itachi.... A przeszedłem tutaj... By odebrać moją własność...- impuls...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Nie zabijajcie....
Nie jest to najlepszy rozdział... Ale no cóż...
Szczere komentarze prosze....