Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 14

-Obiecałem, że wrócisz ze mną.- powiedział- I dotrzymam obietnicy!.- krzyknął i rzucił się na mnie
Pierwszy czynnością, jaką czarnowłosy wykonał, było staranie się wytrącenia mi miecza z dłoni. Za każdym atakiem wykonywałem delikatne uniki, nie musiałem się wysilać. Podczas tych kilku tygodni spędzonych z Akatsuki, nauczyłem się więcej, niż podczas całego mojego nauczania w wiosce. Chłopak stanął na przeciwko mnie z 10 metrowym odstępem.
-Co? Już się zmęczyłeś?- śmieje się
-Chyba żartujesz, czekam na odpowiednią chwilę...- chłopak coś mówił, a ja od razu zauważyłem cień lecący w moim kierunku
Odskoczyłem w bok jak najwyżej rzucając shurikenem w drugą postać. Tak jak przewidywałem, osoba zrobiła unik. Zaśmiałem się w duchu, że to będzie idealny trening. Zza drzewa zobaczyłem wysoko spięte ciemne włosy.
-No Sasuke.- rzuciłem spojrzenie do chłopaka lądując na drzewie- Nie sądziłem, ze jesteś tak słaby. Chciałem z tobą walczyć na poważnie, tak jak z Itachima Ale ty...- śmieje się.- Witaj Nara.
Moim oczom ukazała się sylwetka zgarbionego chłopaka o ciemnych oczach. Stal obok czarnowłosego i szeptał coś. Wykonałem kilka pieczęci, a między chłopakami wyrosła góra lodowa.
-Walczycie ze mną, albo sobie pójdę...
-Naruto, to takie kłopotliwe.- wzdycha chłopak- Musimy ciebie zabrać do Hokage...
Zaczynam się śmiać, czy to nie śmieszne? Jestem na nich trochę za silny. Przeskakuje na drzewo obok, wiedząc, ze gałąź na której stałem zaraz wybuchnie.
-Hinata, to trochę za banalne...- spojrzałem na właścicielke Byakugana
-Ale jak ty?- spojrzała na mnie niepewnie
Z kilku kryjówek zaczęły wychodzić moje klony, zrobione podczas ucieczki. Spodziewałem się takiego obrotu sprawy.  Wiedziałem, ze Sasuke nie odpuści, a szczególnie, ze nikt go nie puści samego, żeby ze mną walczył. Uśmiechnąłem się pod nosem, a moje podobizny zaczęły znikać.
-Rozumiem, że Pain walczy sam z Akamaru i Kibą, no cóż, długo nie wytrzyma ten psiarz.- śmieje się- Ale nie... prawda obmyśliliście plan i teraz Pain walczy z ... Kakashim, Gaiem i Tsunade. Rozumiem, więc ten chłopak gdzieś tutaj jest... Czy to nie feir?- miecz rozpłynął się we mgle
-Ale skąd ty to?- zza kolejnego drzewa pojawiła się czupryna chłopaka z czerwonymi trójkątami na policzkach
-To było do przewidzenia.- wzdycham i siadam na gałęzi- No to pokażcie co na mnie macie...
*** Shikamaru
Przecież ten plan był.., idealny, był ustalony na początku, gdybyśmy spotkali Naruto i kogoś jeszcze... Mieliśmy krótkofalówki, powiadomiliśmy resztę o obrocie wydarzeń. Co teraz? Musimy walczyć.
Parsknąłem cicho pod nosem.
-Sasuke, musimy go pokonać. Rozumiesz? Jeśli tego nie zrobimy... to będzie takie kłopotliwe dla nas.- spojrzałem na blondyna, który jedynie uśmiechał się do nas i wyczekiwał ruchu.
Od kiedy Naruto stał się tak inteligentny? Od kiedy jest taki silny? Czy to może od Akatsuki? Gdzie się pojawia ten dziewięcio ogoniasty lis?
*** Naruto
Siedzę tak 10 minut i czekam. Ile można decydować się jak atakować? Nawet wysłałem klona po ramen, bo głodny jestem. Od 2 minut jem pyszną potrawę i obserwuje. Po skończonym posiłku nadal siedzę...
-No ludzie!- nie wytrzymuje i zaczynam krzyczeć- Ile mam jeszcze czekać?!
-Ohh Naruto-kun.- wzdycha białooka
-Naruto, nie zmieniłeś się. Jesteś nadal bardzo niecierpliwy.- śmieje się psiarz
Dopiero teraz zobaczyłem, że zostałem okrążony przez shinobi. W pewnym sensie byłem zadowolony, że mam co robić. Musze spalić ten ramen, by potem zgłodnieć i pójść z Painem...
-Wszyscy teraz!- krzyknął czarnooki
Zebrani tutaj ninja zaczęli biec na mnie, wyjmując shurikeny i kunaie. Rzucali nimi we mnie... ale nie wszyscy. Sasuke zaczął tworzyć Chidori, pewnie chce mnie nim zaatakować, gdy będę zajęty innymi.
Płynnie wykonywałem uniki oddając za każdą ranę, przyłożeniem w brzuch. Nie miałem zamiaru ich zabijać... chociaż, to oni mnie zdradzili, głupota. Nagle czarnooki przestał tworzyć kule i wycofał się pod drzewo. Nie byłem pewien co się dzieje. Nie zauważyłem, że na mnie leci cień Nary, a gdy mnie złapał w swoje sidła, ktoś wbił mi kilka kunaii w łydki, przez co nie będę mógł chodzić ani się poruszać przez pewien czas.
-No Naruto, czas wracać.- usłyszałem zachrypnięty głos, pewnego zboczonego mężczyzny
-Nie spodziewałem się tu ciebie, Jiraya.- uśmiechnąłem się- Sporo was tutaj, nawet jeśli mnie zabierzecie do tej wioski, ja ucieknę!- krzyknąłem-Nic mnie nie trzyma w Konosze!
-To się jeszcze okaże...- powiedział i podbiegł do mnie- A teraz, idź spać.- powiedział i uderzył mnie z kark, przez co straciłem przytomność





Em, ehem jest rozdział 14... zdecydowałam, że ta historia będzie miala powiedzmy około 20 rozdziałów... Potem zajmę się trochę inną historią :) Tak na prawdę, to notka miała się pojawić jutro, ale zdecydowałam się jednak na dzisiejszy dzień :)
Czekam na komentarze z opinią :P

4 komentarze:

  1. Naprawde mega opowiadanie ! :)
    http://smerfetkawera.blogspot.co.uk/2014/05/workworkwork.html

    OdpowiedzUsuń
  2. W wolnej chwili na pewno poczytam!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to będzie takie krótkie ;-; Ale już czekam na następną historię :3
    (Ja taka wierna fanka :3 )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, od początku było zaplanowane, że ta historia nie będzie należała do najdłuższych :P

      Usuń